Calenjazz – nieprzypadkowy kalendarz

W połowie października 2023 r. ukazał się kalendarz z fotografiami wrocławskiego fotografa Lecha Basela, zawierający 13 wspaniałych portretów artystów jazzowej muzyki. Poniżej wcale nie taka krótka pogadanka z projektantem i wydawcą tej publikacji, w której rozmawia on z sobą samym.

Jak doszło do powstania kalendarza ze zdjęciami Lecha Basela? Skąd wziął się ten pomysł?
Na jednym ze spotkań podczas luźnej pogaduszki przy kawie Lech zrobił spontaniczną prezentację swoich fotografii. Były wspaniałe, każda jedna. Chciałem się zrewanżować i by pokazać Mu swoje zdjęcia (bo sam trochę fotografuję) pochwaliłem się kalendarzami, które rok wcześniej zrobiłem dla firmy Ellagro Poland. W takich warunkach pomysł na kalendarz ze zdjęciami Lecha po prostu pojawił się samoistnie. Lech przekazał mi kilka fotografii i wstępny projekt zrobiłem szybko. Koncepcja prosta – obraz do samej krawędzi kartki, w dolnej części kalendarium, układ pionowy. Wydrukowałem kilka kart i oczywiście wyglądało to nieźle, bo fotografie Lecha były tak piękne, a kadry tak czyste i w eleganckich proporcjach, że wystarczyło tylko przypilnować, by kalendarium nie popsuło tego wrażenia. Chciałem, żeby to był kalendarz w większym formacie, przynajmniej A3, lecz moja drukarka drukuje tylko w formacie A4. Drukowałem więc na dwóch kartkach papieru, które po przycięciu sklejałem ze sobą. Wyglądało to jeszcze lepiej, jednak wrażenie psuło sklejenie, taka brzydka krecha, na przykład przez twarz muzyka. Mnie jako projektantowi to nie przeszkadzało, ale w takiej formie nie nadawało się to do dalszego pokazania. Można było zlecić drukowanie w formacie A3 w jakimś komercyjnym miejscu, byłoby to jednak i kosztowne i czasochłonne.
Jak sobie z tym poradziliście?
Zwierzyłem się zaprzyjaźnionemu piarowcowi z agencji Gamma PR prosząc o sugestie, a pan Krzysiek był tak uprzejmy, że przekazał nam do testów znakomity sprzęt Epson L8180. Co więcej, dostaliśmy też wysokiej jakości epsonowskie papiery do fotografii w formacie A3+.
Tak po prostu?
Tak po prostu! Stąd ta adnotacja o drukarce. Bardzo to ułatwiło mi pracę, choć na początku nie było łatwo.
A co znaczy A3+?
Jest to format papieru jeszcze większy niż A3, co oznacza, że można było wydrukować nasz projekt w całości, w skali 1:1, bez żadnych niepotrzebnych kompromisów. Bardzo wygodne w takiej pracy, jak moja.
Dlaczego nie było łatwo na początku? Bo taka drukarka to duże i skomplikowane urządzenie?
Wręcz przeciwnie! Przywiozłem ją sobie na tylnym siedzeniu mojego Suzuki Swift, a zapewniam, że to nie jest to duży samochód. Drukarka ma łączność bezprzewodową, więc w domu postawiłem ją w wygodnym dla siebie miejscu, a że jej obsługa jest bardzo prosta i intuicyjna, to od razu wziąłem się do pracy. A tu niespodzianka: mimo że strony testowe drukowały się poprawnie, nie potrafiłem właściwie wydrukować karty kalendarza. Jak wspomniałem projekt miał duże zdjęcia do samych krawędzi, a na wydrukach pojawiał się obraz w „magiczny” sposób pomniejszony, z wielkimi białymi marginesami dookoła. Albo co jeszcze gorsze, poprzesuwany i wydrukowany tylko we fragmencie. Chciałem jak najszybciej przekazać Lechowi makietę kalendarza, więc coraz bardziej zezłoszczony i trochę po omacku wciąż próbowałem różnych ustawień w moim programie graficznym… No ogromnie irytujące to było.
I pewnie kosztowne? Papier, tusze?
A nie, nie tak bardzo. Zużyłem w sumie dużo materiałów, bo to spore wydruki były, a fotografie przecież bardzo ciemne, ale tusze mimo swojej najwyższej profesjonalnej jakości są niedrogie, a w tym urządzeniu zwyczajnie dolewa się je samemu i to bardzo obniża koszty druku.
Rozumiem, że sobie jakoś poradziłeś…
Oczywiście! Zapytałem Internetu. Okazało się, że to nie była wina sprzętu i po zainstalowaniu w moim komputerze aktualnego sterownika drukarki problem sam się rozwiązał. Dalsza praca poszła jak z płatka. Lechu otrzymał naprawdę wspaniałe wydruki. Sam byłem pod wrażeniem…
Właśnie wspomniałeś, że pierwotnie projekt miał zdjęcia bez marginesów, a my mamy tu przecież kalendarz z marginesami.
Czyżby jednak coś poszło nie tak?

Ha-ha, bardzo śmieszne. Nie, wszystko było OK.
Dlaczego więc…?
Dla mnie projektowanie graficzne to nie jest jakiś jednorazowy proces. Bywa, że już-już gotowy projekt zmienię nie dlatego, że jest słaby, tylko dlatego, że może być jeszcze lepszy. I tak było tym razem. Kiedy na przekór moim zamiarom i właściwie przypadkowo drukowały mi się te marginesy na moim projekcie, dostrzegłem w nich coś bardzo interesującego, coś o czym nie pomyślałem wcześniej. Dlatego jeszcze tego samego dnia przygotowałem inny projekt strony kalendarza, z silnymi marginesami, wydrukowałem go i obie te wersje wręczyłem Lechowi. Szybko podjął decyzję i cieszę się z jego wyboru.
W kalendarium nie są zaznaczone dni świąteczne. Specjalnie?
Tak. Po pierwsze chciałem, by kalendarz był uniwersalny, a w różnych krajach są różne dni świąteczne, oczywiście oprócz niedziel. Zrezygnowałem więc z akcentowania dni świątecznych, które pojawiały się w tygodniu, bo (po drugie) chciałem, aby kalendarium wizualnie nie konkurowało z fotografią, by nie przeszkadzało obrazowi …ale mówiłem już o tym. Wreszcie po trzecie, dla ułatwienia sobie pracy początkowo tylko trzy pierwsze miesiące miało oznaczone dni niedzielne, resztę miałem zamiar dopracować dopiero na sam koniec. W międzyczasie robiłem wydruki kontrolne wszystkich kart i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony efektem, jaki się pojawił. Dlatego też i taką wersję pokazałem Lechowi, a On nie miał żadnego problemu z wyborem.
Znowu pomógł przypadek?
Potwierdzam.
Czyli można by powiedzieć, że ten kalendarz to taki przypadkowy projekt?
E, no nie, bez przesady… Teraz zdecydowanie zaprzeczam! Był jakiś malarz abstrakcyjny, zdaje się Polak, który malował swoje obrazy wylewając na płótna farbę z puszek…
To był Pollock! Chodzi Ci pewnie o Amerykanina Jacksona Pollocka, bo Pollack, Sydney, był reżyserem, też zresztą amerykańskim…
No możliwe, rzeczywiście… W każdym razie, tamten używał przypadku jak pędzla, powstawały olbrzymie chaotyczne wzory, ale chyba nikt nie nazywa jego obrazów przypadkowymi. Przynajmniej ja tego nie zrobię. Podobnie jest ze zdjęciami Lecha.
Co masz na myśli?
Koncert muzyków jazzowych to bardzo często żywe, wypełnione emocjami wydarzenie, gdzie muzyka ma ramy wyznaczone techniką gry i standardem jazzowym, ale wypełnia te ramy nieskrępowaną niczym emocjonalną ekspresją i swobodą improwizacji. Wszystko, co dzieje się na scenie, jest z sobą nawzajem powiązane, a niezbędnym elementem, wręcz dopełnieniem, jest publiczność i jej reakcja na to, co robią muzycy. I tam pojawia się Lech, ze swoim aparatem. Patrzy przez ten swój obiektyw i to, co widzi, to co rejestruje jego kamera jest w jakiś sposób nierozerwalnie połączone z przypadkiem, w sensie takim, jak to popularnie rozumiemy, zupełnie niezaplanowane, emocjonalnie nieskrępowane, koncepcyjnie niereżyserowane, spontaniczne… Rozumiesz? Ale przecież nie przypadkowe! Na pewno nie!
Dobrze! Niech Ci będzie. Zapytam więc, z taką już nieśmiałością, o następną interesującą rzecz, o kolorowe zdjęcia. Dlaczego wśród większości czarnobiałych znalazły się trzy fotografie w kolorze. Nieprzypadkowo?
Masz rację, nieprzypadkowo. Dyskutowaliśmy o tym z Lechem, gdyż w pewnym momencie te zdjęcia zrobiliśmy czarnobiałe, bo wydawało się to takie spójne i logiczne, prawda? I wiesz co? Okazało się, że nam obu zrobiło się szkoda tych kolorów, zwyczajnie żal, że zdjęcia straciły coś pozytywnego. No magia po prostu. Lech zdecydował i kolor wrócił. Dlatego.


No proszę! Ktoś tu jest sentymentalny?
Możliwe, ale mam to gdzieś… To jest kalendarz Lecha i jest on taki, jaki ma być.
W Waszym kalendarzu wymieniony jest fundator nakładu. A wcześniej, wspomniałeś o kalendarzach z poprzedniego roku. To ta sama firma?
Zgadza się, ta sama: Ellagro.
Jak doszło do tego?
Zwyczajnie. Poprosiłem o rozmowę i pokazałem nasz kalendarz…
Wydrukowany drukarką Epson L8180?
Tak jest, był wydrukowany na drukarce Epson L8180! Więc przedstawiłem ten projekt, bo pomyślałem, że może zechcą mieć i w tym roku taki fajny kalendarz, jednak Dyrektor uznał, że temat kalendarza jest zbyt odległy od tego, czym się jego firma zajmuje…
A czym się zajmuje?
Jest partnerem produkcyjnym wiodących klientów technologicznych.
Ach tak… Za bardzo jazzowy był?
No właśnie… Ale, co bardzo nas ucieszyło, Dyrektor zgodził się na sfinansowanie druku w nakładzie 250 sztuk. Skwapliwie z tej okazji skorzystaliśmy. Bardzo dziękuję za tę możliwość.
To bardzo pięknie, bo kalendarz, zwłaszcza taki jak ten, to doskonały prezent na koniec roku, kiedy wszyscy wszystkim składają życzenia wszelkiej pomyślności przytulając się wzajemnie. Czego Ty życzyłbyś sam sobie?
Cóż… Światu życzę pokoju, wszystko się może ułoży jakoś wtedy. Samemu sobie życzyłbym dokładnie tego samego.
Dziękuję za tę rozmowę.
Cała przyjemność po mojej stronie.
Tak, tak, wiem to…

___

„2024 Calenjazz by Lech jazzograf Basel” zawiera 13 jazzografii artystów (wg kolejności w kalendarzu):

___

Lech Basel głaszcze kotkę Lucynkę